Ave Czyżyk!
 

Kiedy w 1989 roku Mirosław Czyżykiewicz zadebiutował płytą “Autoportret I”, albumem stanowiącym zapis koncertu Artysty w Teatrze im. Witkacego, ten niepozorny, zawinięty w czarno-białą okładkę winylowy krążek sprzedawano w sklepach muzycznych po znajomości, spod lady,
zaś na giełdzie z czarnorynkowym przebiciem. Wbrew pozorom i sytuacji politycznej, nikt na tej płycie z niczym nie walczył, a jeśli już to
z komunałem, a nie z komuną. “Autoportret I” był zbiorem wierszy i pieśni, opisem świata, zapisem wrażeń, notatką z podróży. W tym intymnym samoopisaniu patronowali Czyżykiewiczowi tacy poeci jak Edward Stachura czy Leonard Cohen. Poeci, których zwykle określa się mianem kultowych. Gdyby stopień kultowości można było określić jako stosunek rangi artystycznej do skali popularności danego twórcy, Mirosław Czyżykiewicz mógłby uchodzić w Polsce za artystę arcy-kultowego. Poeta, pieśniarz, kompozytor, świetny gitarzysta, obdarzony niezwykła charyzma sceniczna i świetną prezencją zapraszany jako gość festiwali piosenki aktorskiej
i konkursów sztuki gitarowej, przez wiele lat nie miał szczęścia do znalezienia wydawcy.

 

Jednak dzięki operatywności i waleczności tuzów naszego przemysłu fonograficznego, już po 10 latach od debiutu, ukazał się drugi album Mirosława Czyżykiewicza noszący tytuł “AVE”. Nowa płyta Czyżykiewicza stanowi podsumowanie jego artystycznych poszukiwań, siłą rzeczy znajdziemy tu zarówno piosenki autorskie sprzed kilku lat, jak i będące novum utwory do wierszy Thomasa Hardy’ego.
Przede wszystkim jednak, “AVE” przesycone jest klimatem poezji Josifa Brodskiego, zarówno poprzez wykorzystanie wierszy samego poety, jak również “Lekcji Brodskiego”, którą Czyżykiewicz przyswoił, tworząc muzykę do programu “Świat widzialny”, będącego znakomitym zbiorem tekstów Brodskiego w tłumaczeniach Stanisława Barańczaka i Katarzyny Krzyżewskiej.

 

Istotną nowością w przypadku “AVE” jest rozszerzenie instrumentarium.
Z wyjątkiem dwóch utworów “Pielgrzymi” i “W stylu Horacego” (utrzymujących klimat “Świata widzialnego”) obok gitary klasycznej, Czyżykiewicz zastosował fortepian, instrumenty smyczkowe, sekcję rytmiczna oraz instrumenty dęte. Gdyby ktoś chciał posądzić Czyżykiewicza o koniunkturalizm i chęć “festiwalowego” ożywienia utworów, powinien wsłuchać się w te piosenki, w których typ emocji nieco przypomina “popularne” wersje pieśni Włodzimierza Wysockiego, gdzie krzyk poety rozbija ugrzecznione aranżacje, uświadamiając nam co odróżnia pieśniarza od szansonisty. Jest na tej płycie wiele znakomitych piosenek, szczególnie dobrze brzmią zaś te, w których Czyżykiewicz śpiewa cicho, przejmującym szeptem: “Giną ludzie”, “Mijanie i trwanie”,
“Części mowy” oraz zamykająca album “AVE (INSPIRA)”

 

W otaczającym nas lukrowanym bełkocie piosenek pop, pieśni Czyżykiewicza jakby wzięte z poezji Larkina “intensywnie smutne” wiersze, dają słuchaczowi oczyszczający smutek, może dlatego najlepiej słucha się ich wieczorem, samotnie, przy mocno zmrużonej butelce.

Robert Kasprzycki