“Znad piekieł chcę Ci zaśpiewać”
Koncert Mirosława Czyżykiewicza
 

- Był stan wojenny, noc, obowiązywała godzina policyjna. Wśród różnych poetów, włóczęgów grał i śpiewał Mirek - wspomina dziś jego debiut wśród “niepokornych” Wojciech Fułek. Po dwudziestu latach Mirosław Czyżykiewicz - malarz, poeta, pieśniarz, kompozytor - nadal ryzykuje
i wierzy w poezję śpiewaną. Wprawdzie wierzy w nią dzisiaj w zupełnie innych okolicznościach, jest wiarygodny. Jego twórczość mierzy wysoko, pozostaje jednak w cieniu wielkiej estrady.

 

Opera Leśna pogrążona w ciemności, na scenie Sali Koncertowej Polskiej Filharmonii Kameralnej w Sopocie panuje nastrój lirycznej, odświętnej powagi. Wieczornym akordem drugiego dnia festiwalu poezji Sopot 2001
(7-9 grudnia) organizowanego przez Urząd Miasta Sopotu i Dwumiesięcznik Literacki “Topos” jest recital poezji śpiewanej w wykonaniu Mirosława Czyżykiewicza.
Koncert wieńczy rozdanie literackich nagród w ogólnopolskich zmaganiach: III Ogólnopolskim Konkursie poetyckim im. Rainera M. Rilkego
i IX Konkursie dla młodych twórców na esej. Uczestnicy święta mają jeszcze żywo w pamięci Herbertiadę - sesję naukowo-literacką pod hasłem “Sopockie od(czytywanie) Herberta” - i wrażenia z literacko-muzycznego spotkania “Leśniczówka Pranie” z udziałem Wojciecha Kassa, prezentację “Toposu”, wiersze autorów publikujących na jego łamach i dyskusje jurorów - gdy tu, pośrodku nocy rozgrywa się w słowie poetyckim
i w muzyce dramat miłości i śmierci.

 

Mówią, że to śpiewanie mocne i męskie, że najlepiej słucha się go
w samotności. Mikrofon, głos - tym razem również w duecie: występują Margaret Ślizowska i Mirek Czyżykiewicz w balladach poetyckich z płyt “Ave” (1999) i “Superata” (2000).

 

Koncert 8 grudnia w Sopocie to prezentacja 15 nastrojowych ballad
- w większości z płyty “Ave” - które Czyżykiewicz nagrał wraz z zespołem muzyków w Studiu Radiowym Programu Trzeciego im. Agnieszki Osieckiej
w Warszawie w 1997 roku (stamtąd ścieżka muzyczna większości zaprezentowanych podczas występu utworów). Dochodzą do tego autorskie kompozycje do wierszy Brodskiego w przekładzie Stanisława Barańczaka
i Wiktora Woroszylskiego z podwójnego albumu “Superata”, z drugiej płyty “Świat widzialny”. Bo przecież poezja Brodskiego to dla Czyżykiewicza, jak sam przyznaje, nieustanna artystyczna fascynacja i rodzaj przejmującej lekcji na temat piękna.

 

Pierwszy winylowy krążek z nagraniem piosenek literackich Czyżykiewicz wydał w 1989 roku (Autoportret I). Znalazły się tam jego autorskie utwory z lat 1980-88. Analogowa płyta zrealizowana w Teatrze im. S. I. Witkiewicza w Zakopanem (1988) była wprawdzie debiutem fonograficznym - ale twórca, nazwany z czasem polskim Wysockim (ze względu na strategię poetyckiej ironii, niepokojące przesłanie, wokalną ekspresję i zapewne programową “czułą szorstkość liryczną”), zaistniał na estradzie w kategorii piosenki poetyckiej już wcześniej jako dwukrotny laureat FAMY (Festiwalu Artystycznego Młodzieży Akademickiej w Świnoujściu - 86 i - 87). Krytycy wskazywali na pokrewieństwo duchowe z Cohenem i Stachurą. W latach 90. występował na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu (“Kraina łagodności”), we Wrocławiu na “Przeglądzie Piosenki Aktorskiej”. Na międzynarodowym Przeglądzie Form Teatralnych w Antwerpii jego wizytówką artystyczną stały się własne, niebanalne aranżacje i muzyka do wierszy Josifa Brodskiego.

 

Nie tylko poetów śpiewa Czyżykiewicz. “Ave” promuje również utwory Thomasa Hardy’ego, znanego bardziej jako powieściopisarza. Dwa jego wiersze w poetyckim przekładzie Stanisława Barańczaka (“Mijanie
i trwanie”, “Bieg lat”) wpisują się, jeśli tak można powiedzieć, w kontekst polityczno-społeczny poetyckiej refleksji, traktując o uniwersalnych prawach rządzących losem człowieka i biegiem historii. A co mówi artysta, dedykując swe przesłanie ludziom, którzy odchodzą bez pożegnania i giną bezimiennie?

 

- Przez cały czas ciąży na nas jakieś brzemię, doznanie, które nie umiera, jest zawsze trwałe i żywe, choć dotyczy właśnie - paradoksalnie - śmierci. Być może jestem powodowany listem, który znalazłem tuż przed występem - wyznaje Czyżykiewicz. - Tuż przed moim wejściem na scenę jedna z osób wychowana na literaturze rosyjskiej przełomu lat 70. i 80. prosiła, by uszanować pamięć wszystkich poetów, którym nie dane było przeżyć
z własnej woli. Jaka różnica wobec tych poetów, którzy sami sobie życie odbierali.

 

Muzyka również ma symboliczną wymowę. Wyraźnym odniesieniem do aktualnej historii jest jeden z utworów Brodskiego - memento dla naszych czasów. Pasja i namiętność interpretacji wiążą się (a jest to cecha charakterystyczna tych wykonań) nierozerwalnie z kompozycją brzmień kontrastujących raz po raz z rytmem wiersza. Można powiedzieć, że to muzyka Czyżykiewicza jest bohaterka śpiewanej poezji. Tak dzieje się też w piosence o tym, że gdziekolwiek trwa wojna - nikt nie może czuć się niewinny: “Wielbiąc każde przykazanie, zapis świętych praw w Koranie, Ewangelii i Talmudzie...”.

 

- Brodski napisał ten wiersz wstrząśnięty wojną domową w byłej Jugosławii - przypomina autor muzyki. - Nie zdawałem sobie sprawy, jak można go odczytać w dniu dzisiejszym, po tym wszystkim, co zdarzyło się niedawno i co mogliśmy oglądać jak show w telewizji. Kiedyś “Piosenka
o Bośni”, teraz odpowiedzialność za zmianę tytułu ponoszę razem
z translatorem wiersza Romanem Kołakowskim - “Giną ludzie”...

 

W liryczny, autorski nastrój wprowadzają teksty samego Czyżykiewicza: rozpoczynająca wieczór patetyczna, szydercza melodia do wiersza “Tańcz...!” (Parlando), “Jazzz...” (frywolna, zabawna “branżowa piosenka
o tym, że nie ma się zbyt wiele zajęć i pracy”), przewrotna “Piosenka
z pieprzykiem”, niesiona szeptem “Ave” i wreszcie finałowa na dwa głosy
z Margaret Ślizowską (jej domeną są perkusja, instrumenty klawiszowe, chórki) – “Sam na sam” - płomienna i mocna jak wino. O aurze tych kompozycji i ich wewnętrznym świetle niech świadczy komentarz autora:

 

- Piosenka “Kocham” w pewnym sensie w jednej ze zwrotek nawiązuje do opisanego w argentyńskiej poezji zdarzenia i była inspirowana ludowym tekstem. Opowiada o Alfonsinie, która będąc bardzo młodą poetką zostawiła niedopisane białe kartki pod świecącą już o świcie niepotrzebnie lampą, otworzyła drzwi, ruszyła przed siebie, wychodząc na brzeg i nie zważając na to, że żywioły w tym miejscu się spotykają, weszła do morza
i tam... została. Pieśń opisuje wspaniałe podróże morskie, zabawy
z konikami morskimi i wszelkie inne zdarzenia, które jej się przytrafiły
- wyjaśnia Czyżykiewicz.

 

W ten sposób poeci opisują miłość jako rozstanie ze światem. Jak blisko
z ich świata do prawdziwego życia? Odległość mierzy się chyba stopniem miłości. Bohater koncertu może w odpowiedzi przywołać rozrachunkowy utwór Brodskiego (“Zastępowałem w klatce dzikie zwierzę”, przeł.
St. Barańczak): “dopóki ust nie zatka mi gliniasta gruda, będzie się z nich dobywać tylko dziękczynienie”.

 
Mirosław Czyżykiewicz, “Ave” (1999), “Superata” (2000)